czwartek, 20 lipca 2017

DeepDream czyli Życie to Sen Wariata, Śniony Nieprzytomnie...

                                                       Stardate 2017.201 (55.07%)
Jesienią 2015 roku, kiedy to powróciłem do szkoły, zacząłem swoją przygodę w Georgia Institute of Technology startując z przedmiotem Computer Vision.
Właśnie w ramach tego przedmiotu zetknąłem się z koncepcją DeepDream czyli Convolutional Neural Network. Generalnie chodzi o to  aby przetworzyć dany obraz używając wzorców z innego zadanego obrazu.  Jak widać mniej więcej na poniższym obrazku, gdzie oryginał - lewy górny róg, jest przetworzony według wzorca - lewy dolny róg, dając w rezultacie nawiedzoną wersje po prawej stronie. Wygląda na to że nagle sami z siebie możemy we własnej piwnicy tworzyć mniejsze lub większe "dzieła" sztuki podpadając różnym dawnym znajomym którym wydaje się że jak studiowali w takim czy innym ASP to mają jakieś generalne zezwolenie na mądrość artystyczną.
 trochę innych obrazków, moich tym razem:
                                            Nepal 2003 - Wyprawa Jak się o Niej nie Pisze
               
Boliwia 2004 - Coś się konczy, coś się zaczyna...
                                        Colorado czyli Jakby nie było, będzie dobrze. Musi
Peru 2013, Cuzco, twierdza Sacsahuayman
Denver, Confluence Park w stronę 16th Street.
Boliwia 2004, Huayna Potosí (6,088 metrów) i cmentarz górników.

Paryż 2008, Champs-Élysées. Wyjazd służbowy z OpenTV

Jerozolima, 2007. Stare Miasto. Wyjazd służbowy z OpenTV
                                         Moje problemy ze Wszechświatem , komu z bani?






Nie mój cyrk i nie moje małpy.

                                                          Stardate 2017.201 (55.07%)
tak sobie piszę na marginesie tego co to się wyrabia w polskim Sejmie. Ale z drugiej strony, budynek Sejmu ma kształt cyrku i tylko pajaca brakuje aby sobie z korkowca policzek przestrzelił...  Jak widać niestety w dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe, zaistniały bowiem osoby publiczne w Kraju które wymyśliły Rubikoń i Święto Sześciu Króli w tym "króla" o imieniu Belzebub. W ogóle odnoszę wrażenie że obecnie żyjemy w Roku Belzebuba, która zaciera swoje brudne łapska widząc jak stare podziały zamieniają się w przepaście nad którymi nie da się zbudować żadnych mostów i że to wszystko zakończy się jakąś jatką. Ale, to nie jest mój cyrk ani moje małpy, nie ja tych ludzi wybierałem i nie ja muszę z nimi żyć. I tak jak pisałem, dzięki portalom typu Facebook wiem dokładnie, kto i jak ma nasrane we łbie i wiem już że niektórych ludzi muszę unikać przez następne 100 wcieleń a może i dłużej. Póki co to się tylko przyglądam i milczę, "dwuznacznie i złowieszczo".





aha, właśnie zobaczyłem w przykaziorach że w ramach odstawienia zbiorowego "focha", małpy wylegują się na asfalcie w Warsiawce przed Sejmem. To takie teraz jest "trendy" i na "topie"...
Jakby ktoś się pytał jak się wybiera sędziów Sąd Najwyższego w USA to jest to w miarę proste. Prezydent nominuję sędziego do SN, a Senat wyraża zgodę (lub nie...) i nowy członek SN obejmuje stanowisko. Zgodnie z Drugim Artykułem Konstytucji USA mamy do czynienia z wyraźnym rozdziałem władzy pomiędzy Prezydentem a Senatem:

"he shall nominate, and by and with the Advice and Consent of the Senate, shall appoint ... Judges of the supreme Court..."   wg: Supreme Court of The United States

Nie chcę mi się teraz wnikać w strukturę sądów stanowych, powiem tylko że jako wyborca w Colorado co dwa lata mam możliwość aby odwołać lokalnych sędziów (których kadencja właśnie wygasa), mogę głosować za odwołaniem lub przedłużeniem ich mandatu na następną kadencję. W czasie ostatnich wyborów w listopadzie zeszłego roku, bodajże trzech sędziów w stanie Colorado zostało odwołanych z prostego powodu że podpadli wyborcom ( również mi...) ale warto zauważyć że żaden z tych "podpadziochów" nie ukradł wiertarki... Oczywiście, w cyrku polskim jest inaczej, sędziowie sami się wybierają, ustalają, popierają i kradną wiertarki  i nie tylko. I chcą wieść życie "wolne od trosk dnia codziennego(*)"...Widać naocznie że komuna wprawdzie upadła w 1989 roku, ale upadła na cztery łapy, kosmate i złodziejskie.   


Te "troski dnia codziennego" to osobny temat do którego wrócę...

czwartek, 13 lipca 2017

Zalety i wady portali społecznościowych.

                                                              Stardate 2017.194 (53.15%)
Jakiś czas temu pojawiły się tak zwane portale społecznościowe i ni z gruszki ni z pietruszki można było nawiązać dawno utracony kontakt z tzw. Naszą Klasą. Niewątpliwą zaletą tychże portali czyli nie bójmy się tego słowa: platformy komunikacyjnej, było to że nagle można było zobaczyć zdjęcia których nigdy uprzednio się nie widziało, zrobionych z cicha pęk tanim aparatem typu "Smiena" lub "Zorkij" jak powyższe zdjęcie ze szczecinskiej "Gubałówki" gdzie stoję z kolegami z IVd VI LO (Matura '79)  - Jackiem i Lesławem. Dziś, oczywiście w pewnych środowiskach, "eliciarskich" powiedzmy, modne jest to że ci którzy próbują udawać "światłych, postępowych i należących do wyjątkowej kasty" zgodnie za niektórymi mediami musowego przykazu twierdzą że nie używają FB czy NK. Można i tak. Podoba mi się to że mogę zobaczyć nigdy nie widziane zdjęcia i choć na krótki czas przypomnieć sobie młodość która tak szybko minęła. Wadą natomiast jest to kiedy osoby znane od dawna, które lubię  a które znam od co najmniej 20 lat, nagle zaczynają pieprzyć i po lewacku smucić bez sensu i widzą wszystko osobno...  Przykre to. Oczywiście, te upiorne, patologiczne przypadki mają się nijak do IVd VI LO (Matura '79), ale generalnie warto wiedzieć kto jest kto, oraz dokładnie jak i dlaczego ma nasrane we łbie. Nie warto jest lecieć przez ogromny Atlantyk jak można się wszystkiego dowiedzieć poprzez FB. A tak w ogóle takie latanie w tą i z powrotem przyczynia się do "globalnego ocipienia", więc po co? Wolę w swojej piwnicy posiedzieć, zwłaszcza że jak oglądałem nową buteleczkę wina to mi się sama z siebie właśnie "otworzyła"...