poniedziałek, 21 sierpnia 2017
Zaćmienie Słońca oraz Do Szkoły...
Stardate 2017.234 (64.11%)
Tak się składa że dziś, właśnie dziś było zaćmienie Słońca w Stanach o przebiegu jak na powyższej mapie. Korki na autostradzie do Wyoming z Denver przekroczyły ludzkie pojęcie (trzy godziny opóźnienia) a nasze orginalne plany i tak pokrzyżowała choroba, więc Wielką Zaćmę obejrzałem w Denver (92%), zdjęcie z "rogalikiem". Udałem się do pobliskiego parku znanego jako Falcon Mountain Park, jakieś 15 minut jazdy samochodem z mojej chaty która jest i później 600 metrów podejścia co daje dobry trening przed dowolnie wybranymi górami na Ziemi... Fajnie było, niezbyt wielu ludzi, jakieś laski które w krzakach paliły marihuanę (teraz legalna w Colorado...), znowu inne laski, chyba z nizin w Teksasie lub Kansas próbowały biec co na tej wysokości dla nie wtajemniczonych daje raczej przykre rezultaty... Dodam tylko że mój obecny dom w Lakewood znajduję się na wysokości jakieś 1784 metry nad poziomem morza... więc ten spacer w Mount Falcon Park kończy się na mniej więcej na 2400 m. npm... hi...hi... Następne zaćmienie Słońca będzie w 2024 roku gdzieś w Nowym Meksyku a poźniej w 2045 roku samym Denver... (będę wtedy Stary Grzyb, jak dożyję oczywiście) . Aha, oprócz tego zaczęła się szkoła czyli powrót do Georgia Tech...
Póki my żyjemy w Georgia Tech.
czwartek, 3 sierpnia 2017
Ziemia się spłaszcza, klimat się zmienia...czyli Ślepy słabnie, aptekarzowa się starzeje...
Stardate 2017.215 (58.63%)
Na zdjęciu Gosia i Renatka na jeziorze Titicaca (Peru) optymistyczne, wyluzowane w czerwcu 2005, obrazek przepuszczony przez magiel w stylu Dream Deep. Tytuł blogu jest prosty i wyraża typowe smucenie wiecznie zatroskanych, zniesmaczonych, zażenowanych niby światłych, postępowych, tych co wiedzą o co chodzi, członków kasty namaszczonej w Piekle lub na Kremlu... (HGW... ja nie wiem gdzie dokładnie ich namaszczono...)
Tytuł tego blogu to kombinacja klasycznych cytatów z filmów naszego pokolenia (jeszcze nie wiem jak zdefiniować to nasze pokolenie... więc póki co to będzie rozmyte... czyli fuzzy logic... ) . Te filmy to Inspekcja Pana Anatola (1959) oraz Grzeszny Żywot Franciszka Buły (1980) . Łatwo jest narzekać, smucić i marudzić... ale na ogół potrzebny jest nam politycznie mało poprawny entuzjazm, " obrzydliwie normalnych optymistów" . Tylko że dziś tych "obrzydliwie normalnych" to już prawie nie ma... jakie czasy, taki syf. Każdemu według koszmarów.
Na zdjęciu Gosia i Renatka na jeziorze Titicaca (Peru) optymistyczne, wyluzowane w czerwcu 2005, obrazek przepuszczony przez magiel w stylu Dream Deep. Tytuł blogu jest prosty i wyraża typowe smucenie wiecznie zatroskanych, zniesmaczonych, zażenowanych niby światłych, postępowych, tych co wiedzą o co chodzi, członków kasty namaszczonej w Piekle lub na Kremlu... (HGW... ja nie wiem gdzie dokładnie ich namaszczono...)
Tytuł tego blogu to kombinacja klasycznych cytatów z filmów naszego pokolenia (jeszcze nie wiem jak zdefiniować to nasze pokolenie... więc póki co to będzie rozmyte... czyli fuzzy logic... ) . Te filmy to Inspekcja Pana Anatola (1959) oraz Grzeszny Żywot Franciszka Buły (1980) . Łatwo jest narzekać, smucić i marudzić... ale na ogół potrzebny jest nam politycznie mało poprawny entuzjazm, " obrzydliwie normalnych optymistów" . Tylko że dziś tych "obrzydliwie normalnych" to już prawie nie ma... jakie czasy, taki syf. Każdemu według koszmarów.
czwartek, 20 lipca 2017
DeepDream czyli Życie to Sen Wariata, Śniony Nieprzytomnie...
Stardate 2017.201 (55.07%)
Jesienią 2015 roku, kiedy to powróciłem do szkoły, zacząłem swoją przygodę w Georgia Institute of Technology startując z przedmiotem Computer Vision.
Właśnie w ramach tego przedmiotu zetknąłem się z koncepcją DeepDream czyli Convolutional Neural Network. Generalnie chodzi o to aby przetworzyć dany obraz używając wzorców z innego zadanego obrazu. Jak widać mniej więcej na poniższym obrazku, gdzie oryginał - lewy górny róg, jest przetworzony według wzorca - lewy dolny róg, dając w rezultacie nawiedzoną wersje po prawej stronie. Wygląda na to że nagle sami z siebie możemy we własnej piwnicy tworzyć mniejsze lub większe "dzieła" sztuki podpadając różnym dawnym znajomym którym wydaje się że jak studiowali w takim czy innym ASP to mają jakieś generalne zezwolenie na mądrość artystyczną.
Moje problemy ze Wszechświatem , komu z bani?
Jesienią 2015 roku, kiedy to powróciłem do szkoły, zacząłem swoją przygodę w Georgia Institute of Technology startując z przedmiotem Computer Vision.
Właśnie w ramach tego przedmiotu zetknąłem się z koncepcją DeepDream czyli Convolutional Neural Network. Generalnie chodzi o to aby przetworzyć dany obraz używając wzorców z innego zadanego obrazu. Jak widać mniej więcej na poniższym obrazku, gdzie oryginał - lewy górny róg, jest przetworzony według wzorca - lewy dolny róg, dając w rezultacie nawiedzoną wersje po prawej stronie. Wygląda na to że nagle sami z siebie możemy we własnej piwnicy tworzyć mniejsze lub większe "dzieła" sztuki podpadając różnym dawnym znajomym którym wydaje się że jak studiowali w takim czy innym ASP to mają jakieś generalne zezwolenie na mądrość artystyczną.
trochę innych obrazków, moich tym razem:
Nepal 2003 - Wyprawa Jak się o Niej nie Pisze
Boliwia 2004 - Coś się konczy, coś się zaczyna...
Colorado czyli Jakby nie było, będzie dobrze. MusiPeru 2013, Cuzco, twierdza Sacsahuayman |
Denver, Confluence Park w stronę 16th Street. |
Boliwia 2004, Huayna Potosí (6,088 metrów) i cmentarz górników. |
Paryż 2008, Champs-Élysées. Wyjazd służbowy z OpenTV |
Jerozolima, 2007. Stare Miasto. Wyjazd służbowy z OpenTV |
Nie mój cyrk i nie moje małpy.
Stardate 2017.201 (55.07%)
tak sobie piszę na marginesie tego co to się wyrabia w polskim Sejmie. Ale z drugiej strony, budynek Sejmu ma kształt cyrku i tylko pajaca brakuje aby sobie z korkowca policzek przestrzelił... Jak widać niestety w dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe, zaistniały bowiem osoby publiczne w Kraju które wymyśliły Rubikoń i Święto Sześciu Króli w tym "króla" o imieniu Belzebub. W ogóle odnoszę wrażenie że obecnie żyjemy w Roku Belzebuba, która zaciera swoje brudne łapska widząc jak stare podziały zamieniają się w przepaście nad którymi nie da się zbudować żadnych mostów i że to wszystko zakończy się jakąś jatką. Ale, to nie jest mój cyrk ani moje małpy, nie ja tych ludzi wybierałem i nie ja muszę z nimi żyć. I tak jak pisałem, dzięki portalom typu Facebook wiem dokładnie, kto i jak ma nasrane we łbie i wiem już że niektórych ludzi muszę unikać przez następne 100 wcieleń a może i dłużej. Póki co to się tylko przyglądam i milczę, "dwuznacznie i złowieszczo".
aha, właśnie zobaczyłem w przykaziorach że w ramach odstawienia zbiorowego "focha", małpy wylegują się na asfalcie w Warsiawce przed Sejmem. To takie teraz jest "trendy" i na "topie"...
Jakby ktoś się pytał jak się wybiera sędziów Sąd Najwyższego w USA to jest to w miarę proste. Prezydent nominuję sędziego do SN, a Senat wyraża zgodę (lub nie...) i nowy członek SN obejmuje stanowisko. Zgodnie z Drugim Artykułem Konstytucji USA mamy do czynienia z wyraźnym rozdziałem władzy pomiędzy Prezydentem a Senatem:
"he shall nominate, and by and with the Advice and Consent of the Senate, shall appoint ... Judges of the supreme Court..." wg: Supreme Court of The United States
Nie chcę mi się teraz wnikać w strukturę sądów stanowych, powiem tylko że jako wyborca w Colorado co dwa lata mam możliwość aby odwołać lokalnych sędziów (których kadencja właśnie wygasa), mogę głosować za odwołaniem lub przedłużeniem ich mandatu na następną kadencję. W czasie ostatnich wyborów w listopadzie zeszłego roku, bodajże trzech sędziów w stanie Colorado zostało odwołanych z prostego powodu że podpadli wyborcom ( również mi...) ale warto zauważyć że żaden z tych "podpadziochów" nie ukradł wiertarki... Oczywiście, w cyrku polskim jest inaczej, sędziowie sami się wybierają, ustalają, popierają i kradną wiertarki i nie tylko. I chcą wieść życie "wolne od trosk dnia codziennego(*)"...Widać naocznie że komuna wprawdzie upadła w 1989 roku, ale upadła na cztery łapy, kosmate i złodziejskie.
Te "troski dnia codziennego" to osobny temat do którego wrócę...
tak sobie piszę na marginesie tego co to się wyrabia w polskim Sejmie. Ale z drugiej strony, budynek Sejmu ma kształt cyrku i tylko pajaca brakuje aby sobie z korkowca policzek przestrzelił... Jak widać niestety w dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe, zaistniały bowiem osoby publiczne w Kraju które wymyśliły Rubikoń i Święto Sześciu Króli w tym "króla" o imieniu Belzebub. W ogóle odnoszę wrażenie że obecnie żyjemy w Roku Belzebuba, która zaciera swoje brudne łapska widząc jak stare podziały zamieniają się w przepaście nad którymi nie da się zbudować żadnych mostów i że to wszystko zakończy się jakąś jatką. Ale, to nie jest mój cyrk ani moje małpy, nie ja tych ludzi wybierałem i nie ja muszę z nimi żyć. I tak jak pisałem, dzięki portalom typu Facebook wiem dokładnie, kto i jak ma nasrane we łbie i wiem już że niektórych ludzi muszę unikać przez następne 100 wcieleń a może i dłużej. Póki co to się tylko przyglądam i milczę, "dwuznacznie i złowieszczo".
aha, właśnie zobaczyłem w przykaziorach że w ramach odstawienia zbiorowego "focha", małpy wylegują się na asfalcie w Warsiawce przed Sejmem. To takie teraz jest "trendy" i na "topie"...
Jakby ktoś się pytał jak się wybiera sędziów Sąd Najwyższego w USA to jest to w miarę proste. Prezydent nominuję sędziego do SN, a Senat wyraża zgodę (lub nie...) i nowy członek SN obejmuje stanowisko. Zgodnie z Drugim Artykułem Konstytucji USA mamy do czynienia z wyraźnym rozdziałem władzy pomiędzy Prezydentem a Senatem:
"he shall nominate, and by and with the Advice and Consent of the Senate, shall appoint ... Judges of the supreme Court..." wg: Supreme Court of The United States
Nie chcę mi się teraz wnikać w strukturę sądów stanowych, powiem tylko że jako wyborca w Colorado co dwa lata mam możliwość aby odwołać lokalnych sędziów (których kadencja właśnie wygasa), mogę głosować za odwołaniem lub przedłużeniem ich mandatu na następną kadencję. W czasie ostatnich wyborów w listopadzie zeszłego roku, bodajże trzech sędziów w stanie Colorado zostało odwołanych z prostego powodu że podpadli wyborcom ( również mi...) ale warto zauważyć że żaden z tych "podpadziochów" nie ukradł wiertarki... Oczywiście, w cyrku polskim jest inaczej, sędziowie sami się wybierają, ustalają, popierają i kradną wiertarki i nie tylko. I chcą wieść życie "wolne od trosk dnia codziennego(*)"...Widać naocznie że komuna wprawdzie upadła w 1989 roku, ale upadła na cztery łapy, kosmate i złodziejskie.
Te "troski dnia codziennego" to osobny temat do którego wrócę...
czwartek, 13 lipca 2017
Zalety i wady portali społecznościowych.
Stardate 2017.194 (53.15%)
Jakiś czas temu pojawiły się tak zwane portale społecznościowe i ni z gruszki ni z pietruszki można było nawiązać dawno utracony kontakt z tzw. Naszą Klasą. Niewątpliwą zaletą tychże portali czyli nie bójmy się tego słowa: platformy komunikacyjnej, było to że nagle można było zobaczyć zdjęcia których nigdy uprzednio się nie widziało, zrobionych z cicha pęk tanim aparatem typu "Smiena" lub "Zorkij" jak powyższe zdjęcie ze szczecinskiej "Gubałówki" gdzie stoję z kolegami z IVd VI LO (Matura '79) - Jackiem i Lesławem. Dziś, oczywiście w pewnych środowiskach, "eliciarskich" powiedzmy, modne jest to że ci którzy próbują udawać "światłych, postępowych i należących do wyjątkowej kasty" zgodnie za niektórymi mediami musowego przykazu twierdzą że nie używają FB czy NK. Można i tak. Podoba mi się to że mogę zobaczyć nigdy nie widziane zdjęcia i choć na krótki czas przypomnieć sobie młodość która tak szybko minęła. Wadą natomiast jest to kiedy osoby znane od dawna, które lubię a które znam od co najmniej 20 lat, nagle zaczynają pieprzyć i po lewacku smucić bez sensu i widzą wszystko osobno... Przykre to. Oczywiście, te upiorne, patologiczne przypadki mają się nijak do IVd VI LO (Matura '79), ale generalnie warto wiedzieć kto jest kto, oraz dokładnie jak i dlaczego ma nasrane we łbie. Nie warto jest lecieć przez ogromny Atlantyk jak można się wszystkiego dowiedzieć poprzez FB. A tak w ogóle takie latanie w tą i z powrotem przyczynia się do "globalnego ocipienia", więc po co? Wolę w swojej piwnicy posiedzieć, zwłaszcza że jak oglądałem nową buteleczkę wina to mi się sama z siebie właśnie "otworzyła"...
Jakiś czas temu pojawiły się tak zwane portale społecznościowe i ni z gruszki ni z pietruszki można było nawiązać dawno utracony kontakt z tzw. Naszą Klasą. Niewątpliwą zaletą tychże portali czyli nie bójmy się tego słowa: platformy komunikacyjnej, było to że nagle można było zobaczyć zdjęcia których nigdy uprzednio się nie widziało, zrobionych z cicha pęk tanim aparatem typu "Smiena" lub "Zorkij" jak powyższe zdjęcie ze szczecinskiej "Gubałówki" gdzie stoję z kolegami z IVd VI LO (Matura '79) - Jackiem i Lesławem. Dziś, oczywiście w pewnych środowiskach, "eliciarskich" powiedzmy, modne jest to że ci którzy próbują udawać "światłych, postępowych i należących do wyjątkowej kasty" zgodnie za niektórymi mediami musowego przykazu twierdzą że nie używają FB czy NK. Można i tak. Podoba mi się to że mogę zobaczyć nigdy nie widziane zdjęcia i choć na krótki czas przypomnieć sobie młodość która tak szybko minęła. Wadą natomiast jest to kiedy osoby znane od dawna, które lubię a które znam od co najmniej 20 lat, nagle zaczynają pieprzyć i po lewacku smucić bez sensu i widzą wszystko osobno... Przykre to. Oczywiście, te upiorne, patologiczne przypadki mają się nijak do IVd VI LO (Matura '79), ale generalnie warto wiedzieć kto jest kto, oraz dokładnie jak i dlaczego ma nasrane we łbie. Nie warto jest lecieć przez ogromny Atlantyk jak można się wszystkiego dowiedzieć poprzez FB. A tak w ogóle takie latanie w tą i z powrotem przyczynia się do "globalnego ocipienia", więc po co? Wolę w swojej piwnicy posiedzieć, zwłaszcza że jak oglądałem nową buteleczkę wina to mi się sama z siebie właśnie "otworzyła"...
piątek, 30 czerwca 2017
Kaktus przesadzony, opierał się bydlak.
StarDate: 2017.182 (49.86%)
W końcu się sprężyłem i przesadziłem swojego wielgaśnego kaktusa, który ma dobrze ponad dwa metry wysokości i którego mam ponad 15 lat. Aby się nie pokłuć, zawinąłem tego stwora w "bubble wrap" czyli folię bąbelkową i tak opatulony kaktus nie stanowił już żadnego zagrożenia a po za tym strukturalnie się wzmocnił i mogłem go położyć na boku aby go wywlec ze starej donicy. Mała rzecz a cieszy.
Muza odpowiednia jak się przesadza stare kaktusy:
czwartek, 29 czerwca 2017
Independence Day czyli Długi Weekend
StarDate: 2017.181 (49.59%)
Dziś był ostatni dzień w biurze przed długim weekendem Święta Niepodległości. Do pracy wracam dopiero w środę, ale w międzyczasie będę trochę pracował i uczył się w domciu, popełnię też trochę słów do mojego a-periodycznego blogu (ukazuje się kiedy chce, z rzadka, z cicha pęk i przeważnie nocą, wprost proporcjonalny do ilości czerwonego wina)... przesadzę mojego zbuntowanego kaktusa, pomaluję ławkę i pojadę w góry... "I want to see mountains again, mountains Gandalf!!!" Z drugiej strony, podsumowując przy okazji Independence Day i widząc co się na świecie wyrabia dochodzę do wniosku że ilość idiotów na świecie przekroczyła masę krytyczną i że wielka globalna wojna jest nieunikniona i wręcz moralnie wskazana. Niestety. Mieliśmy w planie wyjazd do Polski na początku czerwca a wyszło nam tak że musieliśmy odwołać. Zdrowie nie zawsze dopisuje. Tak już jest. Być może uda nam się nawiedzić Stary Kraj jeszcze tego lata a może nie. Wiadomo - "Wichry Wojny". Wolność jest bezcenna.środa, 28 czerwca 2017
Dzień Prezentacji, czyli Demo Day.
StarDate 2017.179 (49.04%)
Niedługo połowę roku diabli wezmą. Wczoraj w firmie mieliśmy dzień całkiem poważnych prezentacji i żeby było śmieszniej była awaria sieci elektrycznej... co ostatni raz w pracy zdarzyło się chyba 5 lat temu... Niezłe jaja, wszystko ustawione, wszyscy napuszeni, dumni i bladzi a tu taka popelina. Pół godziny przed prezentacją, ciemność nastała... a dziś mamy "Bike to Work Day", czyli postrach na drogach. Tysiące nawiedzonych rowerzystów będzie się próbowało zabić, siebie i innych.
Generalnie uważam że jazda na rowerze jest w porządku, ale nie może być tak że ludzie jeżdzą pod prąd, w poprzek i na czerwonych światłach uważając że ich nie obowiązują przepisy ruchu drogowego. Oczywiście, sporo jest złych, mało ostrożnych kierowców samochodów czy ciężarówek ale patrząc na to od strony statystycznej wśród rowerzystów to już normalnie jest wysyp bezgranicznych kretynów, chyba mają gdzieś gniazdo w pobliżu... Na szczęście do biura "nadjechałem" kolejką podmiejską i nie będę musiał się użerać z pacaństwem.
Tak sobie przypomniałem stwierdzenie z polskiego filmu telewizyjnego Big Bang (UFO przyleciało do jakiejś wsi w PRL-u)
"Pan uważa, cała ludzkość nasrane ma w głowie?
A poniżej jest całkiem długi film z najważniejszej prezentacji ostatnich 50 lat przynajmniej, a być może najważniejszej prezentacji XX wieku z grudnia 1968 roku, kiedy to wizjonersko zaprezentowano główne elementy póżniejszej rewolucji informatycznej: windows, hypertext, tele-konferencję, mysz komputerową:
The_Mother_of_All_Demos
Niedługo połowę roku diabli wezmą. Wczoraj w firmie mieliśmy dzień całkiem poważnych prezentacji i żeby było śmieszniej była awaria sieci elektrycznej... co ostatni raz w pracy zdarzyło się chyba 5 lat temu... Niezłe jaja, wszystko ustawione, wszyscy napuszeni, dumni i bladzi a tu taka popelina. Pół godziny przed prezentacją, ciemność nastała... a dziś mamy "Bike to Work Day", czyli postrach na drogach. Tysiące nawiedzonych rowerzystów będzie się próbowało zabić, siebie i innych.
Generalnie uważam że jazda na rowerze jest w porządku, ale nie może być tak że ludzie jeżdzą pod prąd, w poprzek i na czerwonych światłach uważając że ich nie obowiązują przepisy ruchu drogowego. Oczywiście, sporo jest złych, mało ostrożnych kierowców samochodów czy ciężarówek ale patrząc na to od strony statystycznej wśród rowerzystów to już normalnie jest wysyp bezgranicznych kretynów, chyba mają gdzieś gniazdo w pobliżu... Na szczęście do biura "nadjechałem" kolejką podmiejską i nie będę musiał się użerać z pacaństwem.
Tak sobie przypomniałem stwierdzenie z polskiego filmu telewizyjnego Big Bang (UFO przyleciało do jakiejś wsi w PRL-u)
"Pan uważa, cała ludzkość nasrane ma w głowie?
A to jest kochanienki, za słabo powiedziane. Ludzie cierpią na wszechtronny niedorozwój umysłowy"
A poniżej jest całkiem długi film z najważniejszej prezentacji ostatnich 50 lat przynajmniej, a być może najważniejszej prezentacji XX wieku z grudnia 1968 roku, kiedy to wizjonersko zaprezentowano główne elementy póżniejszej rewolucji informatycznej: windows, hypertext, tele-konferencję, mysz komputerową:
The_Mother_of_All_Demos
poniedziałek, 26 czerwca 2017
Próbuje wystartować z blogiem!
StarDate 2017.177 (48.49% roku)
Jeszcze raz próbuje wystartować, zobaczymy jak to wyjdzie w praniu. Zacznę bazgrać, mało ale często, najlepiej codziennie. W góry na razie nie jeżdzę, w mordę... ale będę przynudzał o pracy, szkole, "Life, The Universe and Everything", może uda mi się sprawdzić czy odpowiedź rzeczywiście jest "42"... ;-)
O co chodzi z tym "42"?
Jeszcze raz próbuje wystartować, zobaczymy jak to wyjdzie w praniu. Zacznę bazgrać, mało ale często, najlepiej codziennie. W góry na razie nie jeżdzę, w mordę... ale będę przynudzał o pracy, szkole, "Life, The Universe and Everything", może uda mi się sprawdzić czy odpowiedź rzeczywiście jest "42"... ;-)
O co chodzi z tym "42"?
Subskrybuj:
Posty (Atom)